ZOFIA KRAWIEC / PATRIARCHAT NIE MA PŁCI

 

JULIA BOSSKI PRZYBORA 

W ROZMOWIE Z

ZOFIĄ KRAWIEC

 

 

Na Zofię natknęłam się najpierw dzięki mojej mamie, która pokazała mi jej insta profil kilka miesięcy temu. Zafascynowała mnie treść postów, dużo bardziej , niż fotki , choć to zdjęcia Zofii przyciągają na pewno uwagę wielu odbiorców od pierwszego wejrzenia
Jakiś czas później, na początku tego roku, obie znalazłyśmy się na planie teledysku wspólnej znajomej- Misi Furtak.
Byłam zdumiona takim niespodziewanym spotkaniem, i czym prędzej umówiłam się z Zofią na zdjęcia, a potem rozmowę.
Poruszyłyśmy wiele kwestii ważnych i dla wielu na pewno “kontrowersyjnych”, przekąszając przy tym późne śniadanie .

Oto nasza rozmowa.

JB: Zofia opowiedz mi trochę o sobie. Skąd jesteś, jak znalazłaś się w tym miejscu, w którym jesteś teraz.

ZK: Hmm.. Muszę przyznać, że przeszłam długą drogę do tego miejsca, w którym jestem teraz.
Była to droga skomplikowana.Czasami, kiedy myślę o tym, gdzie teraz jestem, odbieram to jako niezwykłą podróż.
Pochodzę z małej miejscowości Sulechów w woj. Lubuskim, która ma 15 tys. Mieszkańców- czyli tyle ile mam teraz followersów na instagramie. Jest to specyficzna miejscowość, w której przez jakiś czas nie było nawet kina, kiedy byłam dzieckiem.  Wspominam ten okres jako doświadczenie ogromnej samotności. Byłam wychowywana przez samotną matkę. Odczuwałam głównie lęk i brak akceptacji. Przez to m.in. zaczął interesować mnie tak bardzo temat seksualności. Przez wyparcie tego tematu w moim domu.
Ze względu na brak figury ojca w moim życiu, bardzo fascynowali mnie mężczyźni, trochę jako jakiś zupełnie obcy mi gatunek. Na najprostszym poziomie odbierałam to tak, że inaczej pachną, inaczej się zachowują..

JB: No coż, trochę tak jest ! [ śmiech ]

ZK: Haha, tak..No ale  właśnie dlatego miałam też specyficzne podejście do kobiecości..Kobiecość kojarzyła mi się z depresyjnością i wycofaniem.
Kobiece wzorce wokół mnie kojarzyły mi się ze słabością. Słyszałam też o wielu historiach przemocy, których doświadczały kobiety.
Przez to zaczął narastać we mnie bunt. czułam, że  ja nie chcę tak funkcjonować. Zaczęłam budować swoją tożsamość w opozycji do tych wzorców, które były mi pisane.

Szukałam też wzorców relacji damsko- męskich, chciałam wiedzieć czym jest miłość.
Szukałam tych wzorców w filmach i książkach. Niestety znajdowałam tam tylko mega patriarchalne narracje. Czyli zblazowani amanci, którzy mają po kilka kochanek. I gdzieś w tle jakaś cierpiąca postać kobieca.

Filtrowałam te historie z poczuciem bycia na przegranej pozycji jako kobieta. Czułam potężny sprzeciw i gniew wobec tego. W liceum zaczęłam pisać i myśleć o tym, by zostać pisarką lub dziennikarką. Ale wtedy wydawało mi się to zupełnie abstrakcyjne i nieosiągalne.Z perspektywy Sulechowa pisanie do magazynów wydawało się granicą nie do przebycia. Po liceum studiowałam filozofię, którą interesowałam się  już od jakiegoś czasu.  Potem przeniosłam się na krótko na studia, konkretnie na MISH do Poznania, który rzuciłam, żeby  studiować IKP na UW  (kulturoznawstwo) w Warszawie. Przez te przeprowadzki czasami mam wrażenie, jakbym przeżyła już kilka żyć.To były cezury, które datowały ogromne przejścia. 

JB: Czy uważasz, że studia w jakiś sposób ukształtowały twoją osobowość ? Na mnie studia niestety nie wywarły żadnego wpływu.

ZK: Studia były dla mnie bardzo ważnym czasem. Jeśli ktoś wie co chce robić w życiu, może studia pominąć, ale dla mnie był to czas nie tylko poszukiwań i zgłębiania wiedzy, bo to robię też sama, bez pomocy uczelni. Uczenie się to mój sposób na funkcjonowanie w tym świecie. Wiedza jest pewną formą władzy, osadzenia w świecie. Przez jakiś czas myślałam o tym by związać dorosłe życie z uczelnią, żeby zostać wykładowczynią. Ale studia były też dla mnie ważnym czasem  “przeczekania”, dojrzewania, żeby wymyślić, co chcę robić w życiu. Szalenie mnie stresowała ta decyzja “co dalej? “.

Na ostatnim roku studiów, zaczęłam pisać swoja pierwszą książkę. Jej tematem była miłość w sztuce współczesnej. Wtedy w Polsce pisanie o emocjach jako perspektywie interpretacyjnej było czymś nowym, tym bardziej w kontekście sztuki współczesnej, która chętniej sięgała po język intelektualny niż emocjonalny. Pisząc tę książkę biłam się z myślami.
Postanowiłam, że muszę usunąć z głowy wszystkie te głosy “autorytetów”, które wyniosłam z uczelni. Co wolno, a czego nie wolno, i że chcę zaufać sobie i swoim pomysłom.

Również dzięki przeprowadzkom musiałam zacząć układać sobie różne wartości na nowo.
Kiedy zakładałam profil na instagramie, poddawałam w wątpliwość własną odwagę i poczucie wartości. Zastanawiałam się, czy mój głos w ogóle coś znaczy, jak będzie odebrany.
Czułam, że głos kobiet znaczy nadal dużo mniej niż opinia mężczyzn.
Myślę, że na tym polega też kobieca walka- my walczymy nie tylko ze światem zewnętrznym, ale także z naszym własnym, światem wewnętrznym, naszymi wątpliwościami, które zostały nam wdrukowane, autokrytykiem, który w kółko podszeptuje  “tego ci nie wolno, tego nie powinnaś robić, to czym się zajmujesz nie jest ważne.

Kiedy założyłam konto na instagramie, mam wrażenie, że z marszu naraziłam się dużej grupie ludzi.

 

 

 

JB: Oh, to jest powszechne, wielu ludzi nie potrafi patrzeć poza ramy świata, w którym się sami zamknęli.
Jeśli ktoś się na nas obraża i odcina, oznacza wyłącznie to, że nie jest jeszcze na tym poziomie oświecenia co my, i trzeba taką energię odpuścić.

Trzeba być pewnym i wiernym własnym myślom i postępowaniu.
Nasze opinie mogą się zmieniać. My jesteśmy otwarci na zmianę, na dialog.
Ci, którzy odchodzą,  na taki dialog są zamknięci.

 

ZK :Myślę, że to ważne, żeby być otwartą na inne, odmienne  opinie, poddawać własne opinie krytycznej analizie.
Interesuje mnie inna perspektywa, nawet jeśli się z nią nie zgadzam. Staram się zrozumieć kontekst  opinii odmiennych ode moich.
Potrafię zrozumieć różne sytuacje, czemu ludzie postępują czasem w konkretny sposób. Sama zmieniłam się wielokrotnie. Czasami przyglądając się nadmiernie oceniającym i krytycznym dyskusjom, widzę, że sama mówiłam kiedyś podobne rzeczy. Pod jakimś względem byłam w podobnej sytuacji, co osoby je mówiące.


JB: Kształtują nas przede wszystkim kryzysy. Kryzysy mogą doprowadzić nas do rozkwitu i motywować do rozpoczęcia nowego życia.

ZK: Mimo, że mam lękową strukturę, właśnie tak to postrzegam. Jeżeli jesteś kobietą, a do tego mieszkasz w Polsce, twoje życie jest przepełnione lękiem. Nawet jeżeli do niego przywykasz.
 Długo czułam wstyd odnośnie swojej fizjologii.
Poprzez wszelkie fizjologiczne kwestie, które powinny być naturalnie odbierane, takie jak np. okres.
Jako nastolatka bardzo nie lubiłam być zaczepiana na ulicy, często bałam się, że doświadczę przemocy, idąc gdzieś sama późnym wieczorem.
Dodatkowo, jeśli nie ma się silnie ukształtowanej struktury poczucia  bezpieczeństwa z domu, życie jest pełne lęków.
Dużo pisałam o dziewczęcym smutku. Nie jest on tylko indywidualną emocją, ale ma także wymiar polityczny. Kobietom nadal odbiera się prawa do decydowaniu o własnym ciele. Nasz świat nie sprzyja kobietom, jak więc nie czuć się w nim smutną ?

Kiedy pisałam o smutku, analizowałam siebie, własne życie . Moim wielkim odkryciem było, to, że nie jest to kwestia mojego indywidualnego niepowodzenia czy nie poradzenia sobie z czymś w życiu. Przestałam myśleć o moim lęku czy smutku jako mojej indywidualnej porażce. Zaczęłam widzieć to w szerszej perspektywie- jako wynik życia w konkretnym systemie. Systemie, w którym kobieta jest zmuszana do bycia zdyscyplinowaną, uległą. Wartości, które nie są patriarchalne nie są odbierane jako ważne. Kobiety są też dużo częściej ofiarami przemocy.

JB: Tak i ta przemoc wobec kobiet jest bezkarna, uzasadniania wręcz jako przewinienie samej kobiety- gwałt jako efekt zbyt “kuszącego ubrania”- kobieta jest sama sobie winna.. To koszmar. Wiem, i nie mogę sobie także czasami poradzić z pewną bezsilnością, która we mnie się tli, gdy słyszę o przemocy wobec kobiet.

ZK: Przemoc wobec kobiet to temat nieprzerobiony. Weźmy chociażby za przykład PALENIE NA STOSIE CZAROWNIC. Piszę książkę o czarownicach w polskiej sztuce współczesnej, o tym archetypie.
To było ludobójstwo. Argumentowane, tym, że kobiety zasługiwały na śmierć, bo np. “rzuciły na kogoś czar”. Tak jak mówi się “ta kobieta kogoś oczarowała swoim wyglądem, więc została zgwałcona”

To przerzucanie odpowiedzialności za przemoc, której doświadczają kobiety na nie same.

JB: W moim życiu miałam wiele sytuacji i relacji z mężczyznami, którzy czując moją siłę i moc, próbowali mnie osłabiać, zabrać mi tę moc, poprzez nieokazywnie mi atencji, czułości, ignorowanie moich osiągnięć, żeby osłabić moje poczucie wartości i pokazać, że to oni mnie kontrolują, że to oni panują nade mną i nad moim poczuciem własnej wartości.
Kobiety też niestety sobie  podcinają skrzydła i palą się na tych stosach nawzajem.

ZK : PATRIARCHAT NIE MA PŁCI. jak mówiła Bell Hooks, KOBIETY CZĘSTO TAK MOCNO INTERNALIZUJĄ TE PATRIARCHALNE KLISZE, ŻE  W NIEKTÓRYCH PRZYPADKACH ZACHOWUJĄ SIĘ JESZCZE BARDZIEJ PATRIARCHALNIE NIŻ MĘŻCZYŹNI.

JB: Jeszcze groźniejsza wydaje mi się przemoc emocjonalna, której nie widać, a jest stosowana bardzo często. Przykładem takiej przemocy jest internetowy hejt.

ZK: Tak, to narzędzie do zastraszania ma na celu wzbudzić chęć zniknięcia z przestrzeni publicznej. Hejtujące osoby chcą, żebyś poczuła się okropnie i się wycofała.
W zeszłym roku byłam prelegntką na Kongresie Kobiet w Brukseli.
Różne polityczki opowiadały o hejcie wobec polityczek  i w ogóle kobiet.
Jak mocno on wpływa na to, że kobiety się wycofują z polityki.
Kobiety są zastraszane, a to oczywiście obniża entuzjazm, aby działać, skutecznie zniechęca.

 

 

 

JB: W naszym społeczeństwie jest przyzwolenie na wyśmiewanie się z kobiet- szczególnie z tego jak wyglądamy- pierwsze z czego kpią zawsze meida-, nie zważając na poglądy polityczki czy aktywistki- to wyzwiska pod kątem wyglądu.

ZK: Komentarze o tym w co się ubrała albo jaką ma twarz, czy ciało, tak.

JB: Ostatnio oglądam z mamą dużo stand upów i brytyjskich talk show-ów, gdzie zawsze wśród uczestników dominują mężczyźni. 

Jedna z kobiet występujących w tych talk shows, powiedziała, że ludzie dużo mniej śmieją się z żartów, które mówią kobiety, tak jakby czekali na potwierdzenie, czy kobieta na pewno mówi coś zabawnego, natomiast, żarty mężczyzn są przyjmowane za coś oczywistego,  a śmiech jest gromki, niezależnie od jakości żartu.

ZK: Ostatnio szukałam recenzji filmu “Cząstki kobiety”, filmu feministycznego, o kobiecie, która traci dziecko w trakcie porodu.Włączyłam na youtubie recenzję krytyka, którego jako nastolatka bardzo ceniłam. Kiedy usłyszałam co on gada, poczułam, że nie jestem w stanie tego dalej słuchać. Brzmiało to jak facet, który tłumaczy innym kobietom, to jak wygląda ich życie.

JB : TZW “MANSPLAINING”

ZK: Tak. Bardzo się cieszę, kiedy mężczyźni interesują się sprawami kobiet, ale marzę o tym, by zaczęła być przedstawiana już inna, nowa, perspektywa. Marzę o tym, żeby słuchać głosów, które były uciszane.One są dużo bardziej interesujące.

Cieszy mnie to, że wchodzimy w erę, kiedy młode kobiety chcą słuchać innych kobiet.
Myślę, że dzięki instagramowi i innym mediom społecznościowym, mimo że dewaluuje się te media,  my dostałyśmy i dużo od nas młodsze dziewczyny, kanał, do tego, by samemu zacząć mówić o tym co czujemy, uczyć innych ale także uczyć się od innych.

JB: Jasne, absolutnie się zgadzam i uważam, że social media robią ogromnie dużo dobrego, sama dzięki temu zaczęłam pisać o różnych sprawach, które przez większośś kobiet nie są poruszane i okazało się, że jest mnóstwo kobiet, i także chłopaków, którzy czują podobnie a nie mogli czy wstydzili się o tym mówić.
Oczywiście ładne zdjęcia pomagają zwrócić uwagę na treść postów, uważam,że nagie zdjęcia też bardzo pomagają w mówieniu  o różnych sprawach, jeśli nie są wulgarne, a przykuwają uwagę, nie ma w tym nic złego.
Ale jeszcze wiele osób nie rozumie takiej formy ekspresji i spłyca takie zdjęcia.
Wiem, że ten patriarchalny i “dziaderski” system oceniania, funkcjonuje nie tylko wobec i wśród kobiet, ale także w świecie LGBT.

Mój kumpel, który jest gejem i mówi o tym otwarcie, jest  znaną osobą publiczną, powiedział mi ostatnio, że największy hejt dostaje właśnie od gejów…
Mnie najbardziej nadal boli, kiedy starsze kobiety wypierają to co my, nowa generacja chcemy powiedzieć, to czego one się bały lub o czym wstydziły się mówić.
I wypierają też nas.
A to takie ważne, żeby mówić o cierpieniu, traumach, ale także o przyjemności ! I wspierać się nawzajem !

ZK: Nadal istnieje podział na kobiete prostytutke / striptizerke, niegodziwą kobietę, z której się śmiejemy i na intelektualistkę. To jest stawiane jako coś istniejącego bardzo daleko od siebie, a to może wszystko być w jednej osobie.
Hipokryzja społeczna głosi,  że nie mamy ciał, że nie jesteśmy seksualnymi istotami.

Pamiętam, że na samym początku, kiedy zakładałam instagram obserwowałam dziewczynę, która miała bardzo seksualne zdjęcia, “odważne” trochę kampowe.
Zainteresowałam się nią, chciałam wiedzieć co ma do powiedzenia.
Okazało się, że jest super inteligentną dziewczyną, która jako inspiracje do swoich zdjęć podała działania radykalnych feministek sprzed kilku dekad .
Wtedy zdałam sobie sprawę, jak bardzo stereotypowo ją oceniłam. Ja, która zajmuję się obalaniem różnych stereotypów, zachowałam się jak Ci, o których sama piszę, że niesprawiedliwie oceniają .To jest tak mocno zakorzenione w naszej psychice.
Trzeba dlatego poddawać swoje opinie analizie i wstrzymywać się z łatwym ocenianiem.

Ocenianie innych kobiet, szczególnie właśnie ocenianie kogoś po wyglądzie jest ogromną krzywdą którą sobie cały czas wyrządzamy.

 

 

 

JB: O tak, łapię się na tym często.
Ocenianie innych i krytyka , daje nam lepsze samopoczucie, poczucie lepszości od innych. Ale staram się myśleć, nawet w przypadkach ekstremalnych, czyli kiedy widzę kobietę z doczepionymi 3 metrowymi rzęsami i zrobionymi ustami na pół twarzy, że może ta kobieta jest na przykład bardzo kochaną osobą . 

ZK : Nigdy nie wiemy z jakiego kontekstu taka osoba się wywodzi. Nie wiemy, co przeżywa. Często sami nie rozumiemy, co właśnie przeżywamy. A zaczynamy to rozumieć np. dopiero po pewnym czasie. 

JB: Te operacje plastyczne są dla mnie bardzo dziwnym, lecz fascynującym zjawiskiem. Czytałam na ten temat sporo artykułów i tekstów.
To często wywodzi się z braku akceptacji, z przekonania, że  taki nowy wygląd sprawi ,że partner się tobą bardziej zainteresuje, że wyglądając w taki sposób zasłuża na czyjąś miłość i atencję.

Niestety wszystko bierze się z braku edukacji i braku rozmowy.
Mnóstwo ludzi nie wiem czym naprawdę jest miłość, bliskość, czułość. Jeśli nie dostałeś tego od rodziców, trudno jest to samemu wiedzieć i rozpoznać w dorosłym życiu.

A każdy z nas potrzebuje akceptacji, czasami robiąc w tym celu zabiegi plastyczne…

 

 

 

© All photos by Patrycja Tatałaj for Bossque

 

model/
Zofia Krawiec

styl
produkcja
art direction/
Julia Bosski Przybora

Share